Kto z nas po wyskoczeniu z kąpieli nie lubi owinąć się w puszysty i pachnący ręcznik? A potem zasnąć przytulony do miękkiej atłasowej pościeli? Przeczytajcie ten artykuł i dowiedzcie się więcej o roślinie, dzięki której możemy cieszyć się tymi małymi przyjemnościami na co dzień. Ale uprzedzamy – historia ta nie będzie wcale taka beztroska.
Trochę historii
Bawełna – taką nazwę nosi miękkie włókno wytwarzane z rośliny o tej samej nazwie. Roślina ta swą sławę zdobyła już wieki temu. Przypuszcza się, że jako pierwsi do produkcji włókien, bawełnę zaczęli używać Egipcjanie 12 tys. lat p.n.e.. Ślady włókien i tkanin bawełnianych z ok. 7 000 p.n.e. znaleziono w jaskiniach w Meksyku, a badania archeologiczne dowodzą, że różne jej gatunki uprawiano kilka tysięcy lat temu, nie tylko w Ameryce Południowej, ale również w Indiach. Do Europy bawełna przybyła w X wieku przywieziona przez Arabów, a jej uprawa rozpoczęła się na dobre w wieku XIV, głównie w basenie Morza Śródziemnego. Stąd transportowana była do Niderlandów, gdzie w manufakturach wykonywano z niej przędze i tkaniny. Po odkryciu Ameryki, bawełna zadomowiła się na dobre w cieplejszych regionach Stanów Zjednoczonych, gdzie do tej pory stanowi jeden z najważniejszych produktów eksportowych tego kraju (FAOSTAT 2007).
Produkcja bawełny dziś
Bawełna jest jedną z najważniejszych i najszerzej rozpowszechnionych roślin uprawnych na świecie. Wg szacunków FAO wartość światowej produkcji bawełny wynosi ponad 30 miliardów dolarów rocznie. Uprawiana jest w ponad 80 krajach na ok. 2% ziemi uprawnej dostępnej na świecie, co stawia ją na trzecim miejscu pod tym względem, zaraz po zbożach i soi. Bawełna jest także bardzo ważnym przedmiotem handlu międzynarodowego, w jej eksport i import zaangażowanych jest ponad 100 krajów świata. Największymi producentami bawełny są Chiny, Indie, Stany Zjednoczone, Pakistan, Brazylia, Uzbekistan i Turcja. Bawełna jest tez produkowana w Afryce Zachodniej (w Burkina Faso, Mali, Czadzie, Beninie) oraz Egipcie (FAOSTAT 2007). Z jej uprawy utrzymuje się ponad 100 milionów rolników i ich rodzin bezpośrednio zaangażowanych w produkcję. Jeśli dodać do tej liczby pracowników zatrudnionych przy czyszczeniu, transporcie, przechowywaniu i przetwarzaniu bawełny, liczba osób dla których bawełna stanowi podstawowe źródło utrzymania wyniesie ponad 300 milionów.
Toksyczna uprawa
Pomimo, że na pierwszy rzut oka roślina ta wydaje się delikatna i niewinna, produkcja bawełny pociąga za sobą tragiczne dla środowiska i ludzi konsekwencje. Trudna w uprawie, wymaga stosowania ogromnej ilości środków chemii rolnej i wody. Na pestycydy potrzebne do jej produkcji wydaje się ponad 2 miliardy dolarów rocznie, z czego prawie połowa z nich została zaklasyfikowana przez Światową Organizację Zdrowia jako „niebezpieczne” dla zdrowia ludzi i ekosystemów. Jednym z nich jest bardzo toksyczny aldicarb. Nawet jedna jego kropla, po przedostaniu się przez skórę do organizmu ludzkiego, może z łatwością zabić dorosłego człowieka. Wg Environmental Justice Foundation (EJF) w 2003 r. w samych Stanach Zjednoczonych zużyto ponad milion kilogramów tego pestycydu, a jego stosowanie jest powszechne w 25 innych krajach.
Z herbicydami sprawa także nie przedstawia się dobrze. Pomimo, że uprawa bawełny zajmuje 2% areału uprawnego na świecie, roślina ta jest odpowiedzialna za ponad 16% światowego zużycia środków owadobójczych. EJF szacuje, że co roku w krajach rozwijających się 20 tysięcy ludzi umiera w wyniku zatrucia tymi substancjami, a 1 milion wymaga hospitalizacji. Typowe objawy zatrucia to bóle i zawroty głowy, wymioty, problemy z oddychaniem i koordynacją. W wyniku długotrwałej ekspozycji, zatrucia mogą przybrać ostrzejszy przebieg, doprowadzając do utraty pamięci, dezorientacji a nawet śmierci.
Dodatkowo, uprawa bawełny pochłania ogromne ilości wody, co wpływa na rozregulowanie gospodarki wodnej w okolicach upraw. Szacuje się, że zużycie wody może wynosić od ponad 2 tys. litrów w Sudanie do 7 tys. litrów w Izraelu na kilogram gotowej bawełny. Wynika z tego, że aby wyprodukować 1 parę jeansów potrzeba co najmniej tysiąca litrów wody! Niszczycielski wpływ upraw bawełny bardzo wyraźnie widać w Uzbekistanie, gdzie Morze Aralskie zmniejszyło swoją objętość o 85%, zwiększając przy tym swoje zasolenie o prawie 600%. Spowodowało to wymarcie wszystkich zwierząt żyjących w tym akwenie.
Biznes oparty na pracy dzieci
Wg badań terenowych przeprowadzonych przez EJF, przypadki pracy dzieci przy uprawie bawełny odnotowano u sześciu na siedem największych jej producentów (pracy dzieci nie stwierdzono tylko w Stanach Zjednoczonych). W Uzbekistanie, na czas zbiorów, setki tysięcy dzieci jest zmuszanych do niewolniczej pracy. Szkoły na terenach wiejskich są tymczasowo zamykane, a dzieci pozbawione możliwości wyboru, muszą pracować do 10 godzin dziennie zazwyczaj za darmo lub za symboliczne grosze. Podobna sytuacja ma miejsce w Egipcie, gdzie ok. milion dzieci w wieku od pięciu do dziesięciu lat pracuje całymi dniami w 40-stopniowym skwarze sprawdzając na klęczkach, czy uprawy nie są atakowane przez szkodniki. Doglądając upraw obficie traktowanych pestycydami, wiele z nich ma później problemy z oddychaniem.
Praca dzieci, pozostająca w sprzeczności z Konwencją Międzynarodowej Organizacji Pracy dotyczącą najniższego wieku dopuszczenia do zatrudnienia, ratyfikowana została przez większość krajów, gdzie przy uprawie bawełny pracują dzieci. Dzieci pracują ze szkodą dla swojej nauki, przy pracochłonnych, niebezpiecznych i nużących zadaniach. Angażuje się je do ręcznego zbierania kwiatów (przy zajęciu tym często się kaleczą), doglądania upraw a także aplikacji nawozów sztucznych i pestycydów. Bywają bite przez swych nadzorców, wykorzystywane seksualnie, często zapadają na groźne choroby. Wiele z nich nie otrzymuje jakiejkolwiek zapłaty za pracę w tym wielomiliardowym przemyśle, pracując w warunkach niewoli lub odpracowując pożyczki rodziców. A zarobki, jeśli uda im się cokolwiek otrzymać, wynoszą od 5 centów za kilogram zebranej bawełny w Uzbekistanie, 13 centów/kg w Chinach, do 1,5 dolara dziennie w Indiach i 65 dolarów za miesiąc pracy w Turcji (EJF).
Subsydia, które niszczą
90% rolników żyjących z uprawy bawełny pochodzi z krajów rozwijających się. Ich farmy zazwyczaj nie przekraczają 2 hektarów powierzchni i niejednokrotnie są głównym źródłem utrzymania. Sytuacja ta odmiennie wygląda w USA. W kraju tym, będącym największym eksporterem bawełny na świecie, średnia wielkość plantacji wynosi ponad 1000 akrów czyli ok. 400 hektarów (dla porównania, w 1946 roku wielkość ta wynosiła ok. 17 akrów). Tak duża możliwość koncentracji i rozwoju była możliwa dzięki zwiększeniu konkurencyjności amerykańskiego eksportu bawełny głównie na skutek działań rządu Stanów Zjednoczonych. Przyjęta w 1999 r. polityka rolna (tzw. US Farm Bill) obejmuje szereg mechanizmów takich jak: gwarantowane ubezpieczenia kontraktów eksportowych, kredyty dla rolników na preferencyjnych warunkach, dopłaty do skupu, gdy ceny amerykańskiej bawełny przekroczą ceny europejskie, a także bezpośrednie dopłaty do gruntów rolnych zależne od powierzchni upraw. Wszystkie te działania doprowadziły do sytuacji, w której ceny bawełny na rynkach światowych diametralnie spadły, np. w latach 1998-2001 zmniejszyły się prawie o połowę, podczas gdy w tym samym czasie produkcja bawełny w Stanach Zjednoczonych wzrosła o 40%, a eksport się podwoił. Nic dziwnego, skoro – jak pokazuje raport FAO z 2004 roku – wsparcie w postaci subsydiów, jakie otrzymują amerykańscy producenci bawełny sięga nawet 4 miliardów dolarów rocznie. Czyli więcej niż cały dochód narodowy Burkina Faso, gdzie ponad 2 miliony osób żyje z uprawy tej rośliny.
Wg badań przeprowadzonych w 2007 r. na zlecenie Oxfam zniesienie subsydiów dla amerykańskich plantatorów bawełny spowodowałoby zwiększenie jej cen na rynkach światowych od 6 do 14%. Tym samym dochody 10 milionów drobnych afrykańskich rolników i ich rodzin zwiększyłyby się od 8 do 10%. Dla ludzi żyjących za mniej niż 1 dolara dziennie w krajach, gdzie przewidywana długość życia wynosi średnio 48 lat, a poziom analfabetyzmu sięga 75%, taka zmiana, na poziomie tylko jednego gospodarstwa, mogłaby oznaczać roczne wyżywienie nawet dwójki dzieci czy pokrycie kosztów rocznego leczenia od 4 do 10 osób.
Niskie ceny wywołane subsydiowaną bawełną ze Stanów Zjednoczonych nie tylko mają wpływ na życie drobnych rolników w Afryce Zachodniej, ale także w wielu innych krajach, gdzie roślina ta stanowi podstawę rodzimego rolnictwa. W Egipcie w ciągu ostatnich 10 lat uprawa bawełny przestała być opłacalna do tego stopnia, że znaczna część plantacji całkowicie upadła. Drobni plantatorzy, większość swych przychodów (nawet do 75%) muszą inwestować w przygotowanie kolejnych upraw i zakup drogich pestycydów, na wyżywienie rodziny, edukację, opiekę zdrowotną pozostaje bardzo niewiele. W Indiach niskie ceny bawełny i konieczność kupowania drogich pestycydów doprowadziły do bankructwa dziesiątki tysięcy farmerów. Szukając ratunku przestawiają się oni na uprawę bawełny genetycznie zmodyfikowanej, co w efekcie prowadzi do jeszcze większego ubóstwa i spirali zadłużenia.
Odpowiedzialnością za swoją ciężką sytuację, rolnicy obarczają rządy, międzynarodową politykę handlową, firmy skupujące czy zachodnie korporacje. Pewnie każdy z tych podmiotów ponosi większą lub mniejszą odpowiedzialność, lecz to my, konsumenci – kupując mięciutkiego t-shirta czy modne jeansy – jesteśmy najważniejszym celem tych wszystkich działań.
A to, w jaki sposób możemy zmienić tą smutną historię, to już inna bajka, opisywana przez nas wielokrotnie, np. pod poniższymi linkami: