Ocal Bałtyk, nim zatęsknisz
Zapewne każdy z nas z rozrzewnieniem wspomina wakacje nad polskim morzem, z piękną słoneczną pogodą i wspaniałymi zachodami słońca. Morze kojarzy nam się z uspokajającym szumem fal, urlopem, czasem spędzonym z rodziną…, ale pewnie też z masą turystów, nie pozostawiających ani centymetra wolnego miejsca na przybrzeżnych plażach i porozrzucanymi śmieciami na lądzie i w wodzie. Warto więc pochylić się nad działalnością człowieka w kontekście dobrostanu Morza Bałtyckiego i pomyśleć o jego złej kondycji.
Funkcje Bałtyku – niedocenione czy przecenione?
Morze Bałtyckie spełnia szereg funkcji. Najbardziej powszechnym sposobem wykorzystania przestrzeni Bałtyku jest transport morski i rybołówstwo. Oprócz tego, morze jest także miejscem umożliwiającym różnego rodzaju działania, takie jak chociażby: produkcja i przekazywanie energii, wydobycie surowców, turystyka i rekreacja czy prowadzenie wspólnej polityki pomiędzy państwami należącymi do basenu Morza Bałtyckiego. Wreszcie morze jest niestety także magazynem nadmiaru szkodliwych składników biogennych i innych substancji pochodzących z rolnictwa jak np. związki azotu i fosforu i innych zanieczyszczeń
[1]. Morze Bałtyckie służy więc zarówno nam ludziom, jak i gospodarkom państwowym, tym bardziej warto zatroszczyć się o jego dobrą kondycję.
Międzynarodowe zobowiązania na rzecz ratowania Bałtyku
Znalezienie równowagi pomiędzy potrzebami natury gospodarczej, społecznej i środowiskowej nie jest zadaniem łatwym. Aby temu sprostać utworzono różnego rodzaju strategie i konwencje. Na poziomie międzynarodowym powstała
Konwencja helsińska o ochronie Morza Bałtyckiego. Konwencje ta została powołana w 1974 r. przez wszystkie kraje graniczące z Morzem Bałtyckim (Dania, Niemcy, Szwecja, Estonia, Finlandia, Łotwa, Litwa, Polska i Rosja) i ma na celu zmniejszenie zanieczyszczenia Morza Bałtyckiego. Komisja helsińska przyjęła w 2007 r.
bałtycki plan działań – program, mający na celu przywrócenie dobrego stanu środowiska Morza Bałtyckiego do 2021 roku
[2].
W ramach innych międzynarodowych zobowiązań, do 2020 roku planowano także zakończenie nadmiernego połowu ryb. Termin dotrzymania tych obietnic już minął i jak się nietrudno domyślić, wcale nie zakończył się sukcesem. Pomimo istnienia powyższych konwencji i porozumień Morze Bałtyckie jest nadal jednym z najbardziej zagrożonych ekosystemów morskich na świecie. Eutrofizacja, przełowienie, zanieczyszczenie szkodliwymi substancjami oraz utrata bioróżnorodności są̨ głównymi zagrożeniami dla Bałtyku
[3].
Wyzwania przed którymi stoi Bałtyk:
- Eutrofizacja, czyli przeżyźnienie morza
To jedno z największych wyzwań dla Morza Bałtyckiego, które ma bezpośredni związek z gospodarczą działalnością człowieka. Eutrofizacja zachodzi na skutek zbyt dużych ilości związków azotu i fosforu zwanych biogenami, które tworzą dogodne warunki do
zakwitów glonów i sinic. Obumierające glony opadają na dno zbiornika, gdzie ulegają rozkładowi. Podczas tego procesu zużywany jest tlen zgromadzony w przydennych warstwach wody. Gdy brakuje tlenu, wzrasta ilość bakterii beztlenowych, które kontynuują rozkład i jednocześnie produkują szkodliwy dla organizmów morskich,
siarkowodór. W ten sposób powstają obszary o obniżonej ilości tlenu lub całkowite pustynie tlenowe, czyli martwe strefy, w których wszelkie życie zamiera
[4].
Fakt: Powierzchnia martwych stref w Bałtyku wzrosła 10-krotnie w ciągu ostatnich 120 lat i zajmuje około 17% powierzchni morza.
Niestety w dalszym ciągu stosuje się zbyt duże ilości nawozów i innych substancji szkodliwych. Sytuację pogarsza również niedostateczne oczyszczanie ścieków komunalnych i przemysłowych. Według prognoz na najbliższe lata, produkcja żywności będzie wciąż rosła, dlatego aby zminimalizować szkodliwy wpływ rolnictwa na wody – najważniejsza jest edukacja rolników i stosowanie praktyk rolniczych mających na celu zatrzymanie związków biogennych w gospodarstwie, tak aby nie trafiały do rzek, a następnie do Bałtyku.
Nowoczesna flota rybacka daje nam możliwość poławiania ogromnych ilości ryb, a limity połowowe ustalane są często na zbyt wysokim poziomie, wbrew jasnym rekomendacjom naukowców. Dla przykładu
populacja dorsza ze wschodniego bałtyckiego stada jest w krytycznym stanie podobnie jak stada śledzia w Bałtyku Zachodnim. Przełowienie zagraża stabilności populacji bałtyckich ryb i niejednokrotnie prowadzi do znacznych spadków ich liczebności. Istotnym problemem są także nielegalne, nieraportowane i nieuregulowane połowy oraz częste nieprzestrzeganie obowiązku wyładunku połowu w portach
[5].
Naukowcy przez lata alarmowali i postulowali o ograniczony połów. Ich głos jednak odbijał się echem, więc w końcu trzeba było wprowadzić całkowity zakaz. Teraz potrzeba lat odpowiedzialnego rybołówstwa, skutecznej kontroli przestrzegania przepisów na morzu i ochrony ekosystemu, żeby stado się odrodziło.
Aby zachować populacje ryb Morza Bałtyckiego, nie tylko dla nas, ale także dla przyszłych pokoleń należy jak najszybciej przejść
na zrównoważone rybołówstwo, czyli takie, które można określić jako połowy odpowiednich gatunków ryb i innych organizmów morskich na dopuszczalnym poziomie, przy respektowaniu oficjalnego doradztwa naukowego i zastosowaniu zrównoważonych technik połowowych
[6].
- Sieci widmo, czyli co możemy znaleźć na dnie morza?
Fakt: Aż 1/3 wszystkich odpadów plastikowych trafia do środowiska naturalnego – znaczna część do mórz i oceanów.
Bałtyk jako morze relatywnie dość płytkie, jest szczególnie narażone na zaleganie odpadów. Każdego roku w morzach i oceanach przybywa około 8 milionów ton plastikowych odpadów. Zwierzęta często mylą drobne cząsteczki plastiku z pokarmem, co przyczynia się do ich chorób i śmierci. Ogromnym problemem są także drobinki mikroplastiku, którzy przedostaje się do wód. Są one na tyle niewielkie, że większość oczyszczalni ścieków nie radzi sobie z nimi
[7].
Fakt: Do polskiego Bałtyku trafia około 40 ton mikroplastiku rocznie.
Wiele mówi się także o zagubionych w morzu sieciach rybackich, w które zaplątują się ryby i ssaki morskie.
WWF razem z rybakami i nurkami wyłowili około
300 ton takich sieci. Szacuje się również, że w wyniku sztormów lub zaczepienia się o zalegające pod wodą wraki, bałtyccy rybacy gubią
od 5 000 do 10 000 sztuk sieci rocznie. W polskiej części Bałtyku, takich sieci może zalegać nawet kilkaset ton
[8].
Warto zaznaczyć, że zagubione sieci nadal są zdatne do łowienia. Ich zdolność połowowa utrzymuje się na poziomie 20% przez pierwsze trzy miesiące od zagubienia. Największym problemem jest jednak to, że nie ma z tym potem co zrobić na lądzie. Gdyby porty przygotowały kontenery, zorganizowały punkty odbioru to może skala problemu byłaby dużo mniejsza. Sieci widma stanowią również niewidoczną
, śmiertelną pułapkę dla ssaków morskich oraz ptaków, które nurkują w celu zdobywania pożywienia i zaplątują się w te sieci
[9].
- Wydobycie ropy naftowej i gazu
Zainteresowanie wydobyciem ropy naftowej na obszarze Morza Bałtyckiego stale rośnie. Dostęp do wydobycia ropy naftowej czy gazu ziemnego ma kontekst mocno polityczny, ale należy także podkreślić, że prócz działań strategicznych, zdarzają się katastrofy ekologiczne w postaci wycieku ropy naftowej. Duży wyciek może mieć negatywne konsekwencje dla fauny i flory, a także dla wybrzeży. Wycieki powstają̨ w wyniku błędów operacyjnych, uszkodzeń́ rurociągów spowodowanych przez kotwice statków, korozji lub przedziurawienia. W Bałtyku rośnie także liczba ułożonych na dnie kabli i rurociągów. Sieć instalacji energetycznych się powiększa z uwagi na budowę̨ nowych farm wiatrowych, ale również̇ z powodu łączenia sieci energetycznych pomiędzy krajami. Jak się okazuje, ułożenie kabli może także oddziaływać́ na niektóre gatunki ryb poprzez pole magnetyczne, wytwarzane przez prąd przepływający w kablach
[10].
Fakt: Jeśli sektor energetyczny będzie się nadal rozwijał w tak szybkim tempie, to szacuje się, że do roku 2030 w Morzu Bałtyckim powstanie sieć rurociągów i kabli o długości 7 000 km.