Przypadek uniformów Alaska Airlines
Pierwszą rzeczą, która się wydarzyła, gdy Mary, stewardesa Alaska Airlines, otrzymała wiosną 2011 roku nowy, syntetyczny uniform, był kaszel. Następnie na jej klatce piersiowej pojawiła się wysypka. Potem pojawiły się migreny, mgła umysłowa, przyspieszone bicie serca i niewyraźne widzenie. Mary była jedną z setek osób pracujących dla Alaska Airlines, które w tym samym roku zgłosiły, że uniformy powodowały problemy zdrowotne takie jak wysypka, opuchnięte powieki pokryte ropą, pokrzywka, i problemy z oddychaniem. Jeden z pracowników, John, miał tak silne i częste reakcje alergiczne, że musiał być wielokrotnie zabierany z samolotu na ostry dyżur.
Testy zlecone przez Alaska Airlines wykazały obecność fosforanu tributylu, ołowiu, arsenu, kobaltu, antymonu, barwników dyspersyjnych znanych z wywoływania reakcji alergicznych, toluenu, sześciowartościowego chromu i fumaranu dimetylu oraz środka przeciwgrzybiczego, który został niedawno zakazany w Unii Europejskiej. Niestety, producent kostiumów, Twin Hill, uniknął odpowiedzialności, twierdząc, że żadna z wyżej wymienionych substancji chemicznych, sama w sobie nie była obecna na wystarczająco wysokim poziomie, aby wywołać wspomniane reakcje. Pozew wniesiony przez personel pokładowy przeciwko Twin Hill został odrzucony w 2016 roku z powodu braku dowodów.
Badanie przeprowadzone w 2018 roku na Harvardzie wykazało, że po wprowadzeniu mundurów liczba pracowników skarżących się na ból gardła, kaszel, duszności, swędzenie skóry, wysypkę i pokrzywkę, swędzenie oczu, czasową utratę głosu i niewyraźne widzenie wzrosła mniej więcej dwukrotnie. "
Badanie to wykazało związek między dolegliwościami zdrowotnymi a wprowadzeniem nowych mundurów" - podsumowali autorzy badania. John, który przed wprowadzeniem uniformów cieszył się doskonałym zdrowiem, zmarł w wieku 66 lat w 2021 r.
Oficjalną przyczyną jego śmierci było zatrzymanie krążenia i oddechu oraz astma wtórna. U Mary, która z pewnymi trudnościami kontynuowała pracę dla Alaska Airlines, w zeszłym roku zdiagnozowano trzy choroby autoimmunologiczne: mieszaną chorobę tkanki łącznej, toczeń i chorobę Sjögrena.
Pracownicy Alaska Airlines to nie jedyne
ofiary „koktajlu chemikaliów”. Wpływ narażenia na szkodliwe substancje na pracowników przemysłu tekstylnego, których wielu pracuje w krajach rozwijających się, został
dobrze udokumentowany i obejmuje szereg problemów (m.in. problemy z oddychaniem i silne reakcje alergiczne). Okazuje się jednak, że wystarczy samo noszenie odzieży aby zachorować.
Chemia w ubrankach dziecięcych
Karly Hiser jest pielęgniarką pediatryczną w Grand Rapids w stanie Michigan. Jej najstarszy syn był małym dzieckiem, kiedy pojawiły się u niego poważne problemy skórne. Przestawiła swoją rodzinę na bezzapachowe mydła i nietoksyczne środki czyszczące, a po długich kąpielach smarowała go balsamem, wazeliną i kremem sterydowym na receptę. To jednak nie pomagało. Na jego rękach i kolanach pojawiły się otwarte rany, które uległy zakażeniu. Jak każdy rodzic z ograniczonym budżetem, Hiser kupowała tanią odzież marek masowych, w tym poliestrową odzież sportową. Poprawa nastąpiła, kiedy Hiser wyciągnięła maszynę do szycia jej babci, zakupiła nietoksyczny materiał w sklepie internetowym i samodzielne uszyła wszystkie jego ubrania. Kobieta potrzebowała ponad roku, by dojść do tego, w co teraz mocno wierzy: że to ubrania były problemem. "Podobnie jak w przypadku oznaczania wartości odżywczej żywności, wolałabym, aby ubrania były lepiej oznakowane" - powiedziała. "Nie wszystkie chemikalia są szkodliwe, ale chciałabym przynajmniej być świadoma tego, co znajduje się w odzieży dziecięcej".
Choroba sprzedawców
Jaclyn jest byłym pracownikiem sklepu z odzieżą. Opowiada o swoich doświadczeniach związanych z codziennym otwieraniem pudełek z ubraniami z Azji i Ameryki Południowej i o ostrym zapachu syntetycznych chemikaliów. Po latach dotykania świeżo wyprodukowanej odzieży, na jej dłoniach i ramionach pojawiła się wysypka. Kiedy dermatolog przebadał ją pod kątem alergii, okazało się, że jest uczulona na kilka chemikaliów zwykle stosowanych w produkcji odzieży, w tym na niebieski barwnik dyspersyjny używany do barwienia poliestru. Niestety Jaclyn nie może nic zrobić, aby się chronić - wszystkie te alergeny można legalnie umieszczać na i w ubraniach. Nawet gdyby zrezygnowała z pracy, musiałaby nosić ubrania, aby żyć. Uważa, że jej stan zdrowia pogorszył się w wyniku stresu związanego z pracą w połączeniu z codziennym dotykaniem i wdychaniem chemikaliów.
Badania
Chemikalia w odzieży są złożonym, nieprzejrzystym i niedostatecznie zbadanym obszarem. "Nie istnieje wiele dowodów, które decydują o tym, jaki jest bezpieczny limit substancji chemicznej" – twierdzi dr Irina Mordukhovich, jedna z autorek badania Harvarda, które połączyło kłopoty stewardes z Alaska Airlines z ich nowymi uniformami. "Nawet jeśli każda substancja chemiczna znajduje się poniżej progów bezpieczeństwa, nie wiemy, jakie skutki ma interakcja setek substancji chemicznych".
W ramach swojej pracy doktorskiej na wydziale toksykologii zintegrowanej i zdrowia środowiskowego Duke'a, dr Kirsten Overdahl spędziła lata na destylowaniu i katalogowaniu barwników dyspersyjnych, starając się udowodnić w
artykule przedłożonym do recenzji, że są one substancjami uczulającymi skórę. Większość z nich nie jest nawet oznaczona ani skatalogowana w literaturze, a tym bardziej przetestowana pod kątem bezpieczeństwa.
Wyniki badania zwykłej odzieży są zatrważające. Centrum Zdrowia Środowiskowego w Kalifornii wykryło wysoki poziom (normy przekroczone kilkunastokrotnie) zaburzającej gospodarkę hormonalną
substancji chemicznej BPA w poliestrowo-spandeksowych skarpetach i biustonoszach sportowych dziesiątek dużych marek, w tym Nike, Athleta, Hanes, Champion, New Balance czy Fruit of the Loom.
Kiedy Canadian Broadcasting Corporation
przebadała 38 sztuk odzieży dziecięcej od popularnych marek Zaful, AliExpress i Shein, okazało się, że
jedna na pięć miała podwyższony poziom toksycznych chemikaliów, takich jak ołów, PFAS i ftalany. Niektóre z chemikaliów znalezionych przez naukowców w odzieży - takie jak fosforan tributylu, fumaran dimetylu i barwniki dyspersyjne - mogą być bardzo toksyczne lub niebezpieczne, powodując reakcje skórne lub astmę. Inne mogą powodować nowotwory, zaburzać płodność i wywoływać alergie.
W
badaniu przeprowadzonym w 2022 r. przez profesor Miriam Diamond z Uniwersytetu w Toronto i profesora Grahama Peaslee z Notre Dame oszacowano, że dzieci noszące odporne na plamy mundurki szkolne były średnio narażone na 1,03 części na miliard PFAS na kilogram masy ciała.
PFAS zostały powiązane z kilkoma nowotworami, wadami płodu, zaburzeniami reprodukcyjnymi, otyłością i obniżoną funkcją układu odpornościowego. Gdy PFAS gromadzą się we krwi, są uważane za toksyczne na poziomie jednej części na miliard. Potrzebne są dalsze badania nad tym, jak łatwo PFAS wydalane z odzieży mogą być wchłaniane przez skórę, ale dostępne już wyniki są wystarczająco alarmujące.
Efekty
Po ustaniu ekspozycji niektóre chemikalia, takie jak BPA, mogą być metabolizowane i wydalane przez organizm. Inne, takie jak metale ciężkie, gromadzą się w organizmie i środowisku, utrzymując się przez dziesięciolecia lub, w przypadku PFAS, na zawsze.
Wiele z tych substancji, takich jak pestycydy i rozpuszczalniki, testowanych w kontekstach innych niż moda, okazało się uszkadzać organizm przez lata przewlekłego, ale małego narażenia. Ich obecność w modzie niepokoi niektórych ekspertów. Wiemy, że chemikalia są stale tracone z dowolnego materiału w miarę upływu czasu oraz migrują na skórę z odzieży.
"Widzimy trendy, ale nie możemy ich powiązać z tą czy inną substancją chemiczną" - twierdzi dr Åke Bergman, szwedzki toksykolog środowiskowy, który specjalizuje się w substancjach zaburzających gospodarkę hormonalną. Był on członkiem grupy zadaniowej zwołanej w 2020 r. w celu doradzania Szwecji w sprawie opodatkowania toksycznych chemikaliów stosowanych w modzie. "Wykorzystuje się ogromną liczbę chemikaliów. Jesteśmy przekonani, że istnieje związek między narażeniem na te chemikalia a obserwowanymi skutkami".
Sytuacja prawna
Nie ma badań łączących doświadczenia pracowników branży mody i linii lotniczych z doświadczeniami ogółu populacji, ani badań analizujących skutki przewlekłej, codziennej ekspozycji poprzez noszenie tekstyliów z niebezpiecznymi substancjami. Niestety, mała przejrzystość przemysłu odzieżowego sprzyja zaciemnianiu sytuacji. Zazwyczaj nie wiemy, co producenci dodają do odzieży.
W Stanach Zjednoczonych nie ma federalnych standardów dotyczących tego, co można umieszczać na odzieży i sprzedawać dorosłym. UE zakazała stosowania ponad 30 substancji, ale nie wykonuje się wystarczającej liczby testów by wyłowić trujące ubrania. W przeciwieństwie do branży spożywczej i kosmetycznej, globalny przemysł o wartości 2,5 miliarda dolarów cały czas funkcjonuje w sposób nietransparentny. Jednym z powodów jest to, że ani konsumenci, ani profesjonaliści nie wiedzą, które, a nawet ile substancji chemicznych jest używanych do produkcji, przetwarzania, tkania, farbowania, wykańczania i montażu odzieży i akcesoriów.
"Coraz trudniej jest uniknąć chemikaliów" - mówi dr Elizabeth Seymour z Environmental Health Center w Dallas o dodatkach takich jak rozpuszczalniki czy metale ciężkie. "Istnieje wiele chemikaliów, które są dodawane do wszystkiego. Dotyczy to również odzieży". Ale podczas gdy kosmetyki, środki czyszczące i pakowana żywność są opatrzone listą składników, moda nie, mimo że testy wykazały, że ma jedne z najbardziej skomplikowanych i wielowarstwowych profili chemicznych spośród wszystkich produktów, sięgających 50 lub więcej chemikaliów.
Jak się chronić?
Unikajmy tanich marek fast fashion. Kupujmy ubrania znanego pochodzenia, najlepiej z certyfikatami Oeko-Tex lub GOTS. Wybierajmy naturalne włókna, i unikajmy odzieży nieprzemakalnej, odpornej na plamy i zagniecenia lub chroniącej przed promieniami UV. Koniecznie pierzmy każdą nową odzież przed jej założeniem, używając bezzapachowego, nietoksycznego detergentu do prania. Nie bójmy się ubrań z drugiego obiegu - odzież z second-handów była już zwykle prana tak wiele razy, że ilość chemikaliów jest w niej znikoma.
Co jeszcze możemy zrobić?
W 2007 roku w Europie weszło w życie
rozporządzenie REACH. REACH uprawnia konsumentów do żądania informacji od dostawców o obecności w wyrobach substancji wzbudzających szczególnie duże obawy (SVHC).
Dostawcy są prawnie zobowiązani do dostarczenia za darmo, w ciągu 45 dni informacji na temat obecności substancji SVHC w wyrobie. Obowiązek ten dotyczy jedynie artykułów zawierających SVHC w stężeniu przekraczającym 0,1% ich wagi, jednak nie są oni zobowiązani do odpowiadania na pytanie, jeśli wyrób nie zawiera SVHC lub zawiera mniej niż 0,1% wagowo. Jak pytać producentów? Najłatwiej za pomocą aplikacji na smartfony „Pytaj o Chemię”, za której pośrednictwem można wysłać do producenta zapytanie dotyczące danego produktu. Aplikację można pobrać
TUTAJ.