Produkcja oleju palmowego
85% produkcji oleju palmowego odbywa się w Malezji i Indonezji i w obu tych krajach bogactwa naturalne, takie jak lasy równikowe i naturalne torfowiska, są stopniowo zastępowane przez uprawy palmy olejowej. Jest to szkodliwe dla lokalnego środowiska naturalnego, którego ekosystem odgrywa bardzo ważną rolę w minimalizacji globalnego ocieplenia. Stanowi też zagrożenie dla orangutanów, słoni sumatrzańskich, panter mglistych, tygrysów sumatrzańskich i słoni indyjskich.
Masowa uprawa palmy olejowej jest też często niebezpieczna dla pracowników plantacji, którzy są zmuszani do pracy ponad swoje siły, w trudnych warunkach i za bardzo niskie wynagrodzenie. I to nawet w sytuacji, gdy pracują na plantacjach certyfikowanych.
Certyfikat RSPO
W związku ze szkodami dla środowiska, jakie powoduje masowa produkcja oleju palmowego, w 2004 roku powołany do życia został
Okrągły Stół ds. Zrównoważonego Oleju Palmowego (RSPO), którego deklarowanym celem jest umożliwienie przemysłowi oleju palmowego działania w sposób zrównoważony, bez szkody dla środowiska i bez wyzysku pracowników. Niestety, jak pokazał
raport Amnesty International „The great palm oil scandal: abuses behind big brand names” z 2016 roku, również na plantacjach certyfikowanych w ramach RSPO doszło do wielu nadużyć, które obejmowały
pracę przymusową i pracę dzieci, dyskryminację ze względu na płeć, a także wyzysk i niebezpieczne praktyki pracy, które zagrażały zdrowiu pracowników.
- To kompromituje wiarygodność certyfikatu RSPO i dyskwalifikuje całą inicjatywę – mówi dr hab. prof. UP Marcin Urbaniak – działacz społeczny, kognitywista i bioetyk z Instytutu Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, który zajmuje się m.in. problematyką etyki środowiskowej i klimatycznej oraz pojęciem dobrostanu i prawami zwierząt.
– Co gorsza, w 2019 roku w prestiżowym czasopiśmie naukowym „Science of the Total Environment” ukazała się publikacja, której autorzy dowodzą, że certyfikowany RSPO olej palmowy nie musi być pozyskiwany w sposób zrównoważony, zaś korporacje zrzeszone w RSPO nadal dewastują lasy szczególnie cenne ekologicznie oraz skandalicznie zanieczyszczają środowisko. Autorzy innej publikacji naukowej w „Environmental Research Letters” dowodzą, że w latach 2009-2014 śmiertelność orangutanów była taka sama na certyfikowanych i na niecertyfikowanych plantacjach oleju palmowego, zatem certyfikat RSPO nie budzi żadnego zaufania – dodaje ekspert.
Czy istnieje alternatywa dla oleju palmowego?
Jak podaje w swoim raporcie Fundacja WWF Polska, wyprodukowanie dodatkowej ilości oleju palmowego certyfikowanego wymagałoby stworzenia plantacji o powierzchni maksymalnie wynoszącej 37 385 hektarów, podczas gdy zastąpienie oleju palmowego w Polsce alternatywnymi olejami roślinnymi wygenerowałoby potrzebę zagospodarowania ponad 428 000 hektarów lądu. Niestety powody tak dużej różnicy nie są wyjaśnione w sposób precyzyjny. A jak mówi dr hab. Marcin Urbaniak, mamy w tym raporcie także więcej niejasności, fałszywych założeń i przemilczeń, gdzie trzeba domyślać się toku wnioskowania autorów.
- W Polsce wiele pól leży odłogiem i można je z powodzeniem rewitalizować dzięki dopłatom unijnym, gdyby zmienić system dopłat, aby zachęcał do ekologicznej uprawy rzepaku czy słonecznika. Dlaczego zatem wylesiać, zamiast odtwarzać samoregulujące się systemy rolnicze na wzór ekosystemów naturalnych, różnicując warstwy roślinności? – pyta ekspert, ale odpowiedzi na to pytanie nie znajdziemy w raporcie WWF.
- Nie jest także wyjaśnione w raporcie WWF, jak wielką utratę światowej bioróżnorodności będzie implikowała dalsza intensywna uprawa monokultur palm oleistych w Malezji, Indonezji czy w Ameryce Łacińskiej, które posiadają ekosystemy strategiczne dla minimalizacji m.in. globalnego ocieplenia. Z pewnością współczynnik utraty bioróżnorodności będzie w Azji Płd-Wsch lub Afryce środkowej o wiele wyższy niż w Polsce, ale o tym autorzy już milczą. Innymi słowy, autorzy fałszywie przyjęli, że porównanie hektara tropikalnego lasu deszczowego z hektarem lasu strefy umiarkowanej, a nawet z terenami rolniczymi jest słuszne i racjonalne. Tymczasem to porównanie jest całkowicie pozbawione sensu.
Zdaniem dr hab. prof. UP Marcina Urbaniaka dobrą alternatywą dla oleju palmowego są zrównoważone uprawy lokalnych roślin oleistych (np. permakulturowe uprawy słonecznika i kukurydzy metodą „trzech sióstr”
[1]) oraz zakładanie plantacji alg, które stanowią bardzo dobre źródło składników odżywczych
[2].
Na szczęście istnieją zdrowe, a przede wszystkim lokalne zastępniki, które należy promować, czyli oliwa z oliwek, olej sezamowy, słonecznikowy albo rzepakowy. To oleje, które mogą być wytwarzane ekologicznie, bez generowania wysokiego śladu węglowego.
Wszędobylski olej
Obecnie olej palmowy znajduje się w około 50% produktów, jakie możemy znaleźć na sklepowych półkach. Nie tylko spożywczych – jak margaryna, czekolada czy herbatniki – ale też w kosmetykach – szamponach, kremach, czy mydłach. Do tego wszystkiego, olej palmowy jest też surowcem wykorzystywanym do produkcji biopaliw. Do niedawna FAO, czyli Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa szacowała, że do 2050 roku globalny popyt na olej palmowy jeszcze się potroi. Dziś, w związku z wojną w Ukrainie – największego producenta oleju słonecznikowego na świecie, który odpowiada za 40% światowej produkcji, szacunki mogą być jeszcze bardziej niepokojące. Zwłaszcza, że unikanie oleju palmowego wcale nie jest takie łatwe. W końcu większość marek, w przeciwieństwie do Palmolive, nie posiada oleju palmowego w swojej nazwie – nawet jeśli posiada go w składzie. Mało tego, na liście składników rzadko występuje po prostu jako olej palmowy. Zwykle bywa ukryty. Np. jako Sodium Laureth Sulphate.
Nazwy oleju palmowego w produktach
- PKO Palm Kernel Oil
- PKO fractionations Palm Kernel Stearin (PKs); Palm Kernel Olein (PKOo)
- PHPKO Partially hydrogenated Palm Oil
- FP(K)O Fractionated Palm Oil
- OPKO Organic Palm Kernel Oil
- Palmitate Vitamin A lub Asorbyl Palmitate (popularny składnik płatków śniadaniowych
- Palmate
- Sodium Laureth Sulphate (może również pochodzić od oleju kokosowego)
- Sodium Lauryl Sulphates (może również pochodzić od oleju rycynowego)
- Sodium dodecyl Sulphate (SDS lub NaDS)
- Elaeis Guineensis 12 Glyceryl Stearate 13 Stearic Acid
- Glyceryl Stearate
- Stearic Acid
- Steareth -2
- Steareth -20
- Sodium Lauryl Sulphate
- Sodium lauryl sulfoacetate (może również pochodzić od oleju kokosowego)
- Hydrated palm glycerides
- Sodium isostearoyl lactylaye (derived from vegetable stearic acid)
- Cetyl palmitate and octyl palmitate (może pochodzić z innych tłuszczów roślinnych, ale bardzo rzadko)
- Vegetable Oil (może oznaczać także inne tłuszcze roślinne, ale to ma miejsce bardzo rzadko)
- Vegetable Fat (może oznaczać także inne tłuszcze roślinne, ale to ma miejsce bardzo rzadko)
- Sodium Dodecyl Sulphate (SDS or NaDS)
- Palm Fruit Oil
- Palmolein
- Palmitic Acid
- Palm Stearine
- Palmitoyl oxostearamide
- Palmitoyl tetrapeptide-3
- Sodium Kernelate
- Sodium Palm Kernelate
- Octyl Palmitate
- Cetyl Alcohol
- Palmityl Alchohol
Palm oil free
Choć konsumpcja oleju palmowego stale rośnie, to świadomość konsekwencji jego masowej produkcji również. I coraz więcej firm zastępuje olej palmowy innym olejem, np. rzepakowym, jak zrobił to Lajkonik – producent paluszków i krakersów. Na podobny krok zdecydowała się też Żabka, która usunęła olej palmowy ze składu produktów marek własnych, m.in. dań gotowych Szamamm, Dobra Karma czy przekąsek HAPS. Przed Żabką taki sam krok wykonał brytyjski Iceland, który był pierwszą siecią sklepów deklarującą wycofanie oleju palmowego z produktów marki własnej. Jeszcze wcześniej, w 2008 roku, brytyjska firma kosmetyczna Lush zaczęła usuwać olej palmowy ze swojego łańcucha dostaw, ale też zachęcać klientów do „umycia rąk z oleju palmowego”, starając się zmniejszyć konsumpcję oleju palmowego i chronić lasy deszczowe. Wśród polskich firm kosmetycznych oleju palmowego nie używa m.in. Mydlarnia Cztery Szpaki.
Coraz więcej firm zamieszcza dziś na swoich produktach oznaczenia „palm oil free”. Większość z nich z oleju palmowego zrezygnowała tylko w części swoich produktów, ale jednocześnie zapowiedziała dalsze działania, których celem jest ograniczenie zużycia tego tłuszczu. Naprzeciw świadomym konsumentom wychodzą też ekologiczne sklepy internetowe, takie jak
pandawanda.pl i
ecco-verde.pl, które posiadają opcję przeglądania dostępnych u nich produktów bez oleju palmowego.
Ograniczenie konsumpcji oleju palmowego w naszych własnych domach jest więc nie tylko pożądane, ale też jak najbardziej możliwe. Spróbujesz i Ty?
[1] Metoda „trzech sióstr” to metoda wspólnej uprawy trzech różnych warzyw, które „wspierają się”, a więc wspólnie chronią się przed szkodnikami i nie dopuszczają do rozwoju chwastów.
[2] Olej z alg otrzymali m.in. naukowcy z singapurskiego Nanyang Technological University i malezyjskiego University of Malay, którzy uzyskali produkt o właściwościach podobnych do oleju palmowego, jednak zawierający znacznie mniej niezdrowych nasyconych kwasów tłuszczowych i więcej zdrowych wielonienasyconych kwasów tłuszczowych (więcej można na ten temat przeczytać tu: https://whatnext.pl/olej-z-alg-zamiast-oleju-palmowego).