Organizacje Rainforest Rescue oraz Rainforest Action Network donoszą o niewolniczych warunkach pracy na plantacjach palm olejowych w Indonezji. Spółka Cargill, która pozyskuje olej palmowy z tych plantacji, sprzedaje go następnie koncernom takim jak Kellogg’s, Nestlé czy Unilever.
Zespół Benjamina Skinnera, dziennikarza z Bloomberg Businessweek, spędził dziewięć miesięcy prowadząc
dziennikarskie śledztwo na temat warunków pracy na plantacji oleju palmowego w Indonezji. Wnioski z pobytu są szokujące: pracownicy monokulturowej plantacji należącej do malezyjskiej Grupy Kuala Lumpur Kepong (KLK) wabieni byli zwodniczymi obietnicami, pozbawiani dokumentów osobistych, zmuszani do pracy.
Mężczyźni, kobiety i dzieci pracują przez siedem dni w tygodniu w systemie współczesnego niewolnictwa. Obarczani są trudnymi i niebezpiecznymi zadaniami, bici, oszukiwani w kwestii wynagrodzeń. W artykule opublikowanym przez Bloomberg Businessweek, opisana jest historia 19-letniego Adama pochodzącego z północnej Sumatry, który został zwerbowany do niewolniczej pracy na plantacji należącej do KLK na Kalimantanie (indonezyjskiej części wyspy Borneo) w lipcu 2010 r. Mężczyzna został zwabiony obietnicą pracy jako kierowca ciężarówki za 6 dolarów dziennie. Po przybyciu na miejsce (w ciężarówce dowożącej nowych pracowników znajdowały się też 14-letnie dzieci), Adamowi przedstawiono do podpisania odmienny w treści kontrakt:
[pracownik nie będzie miał wpływu na rodzaj narzuconej pracy i musi zaakceptować zadania zlecone przez pracodawcę. Dniówka wynosić będzie 5 dolarów dziennie. Firma nie zapłaci pracownikom nic przez pierwsze dwa lata, będzie im jednak „pożyczać” 16 dolarów miesięcznie na opiekę zdrowotną etc. Dodatkowa żywność (poza porcjami zapewnianymi przez pracodawcę) będzie mogła być nabywana wyłącznie w plantacyjnym sklepie. Pracownicy plantacji – kobiety, mężczyźni i dzieci – nie będą mogli opuszczać plantacji bez zgody pracodawcy, a także nie będą mogli zrezygnować z pracy przed wygaśnięciem dwuletniego kontraktu.]
Pracownicy zmuszani byli do rozpylania herbicydów (w tym zakazanego w 32 krajach
Parakwatu) bez odzieży ochronnej i masek. Pracownicy plantacji skarżyli się na zaburzenia układu oddechowego. Próby ucieczki z plantacji kończyły się publicznym biciem.
Już w 2010 roku, organizacja pozarządowa
Rainforest Action Network (RAN) oskarżyła grupę KLK i jej klientów o poważne naruszanie praw człowieka. Grupa publicznie przyznała wówczas, że bez jej wiedzy dopuszczano się łamania praw człowieka na plantacjach, a także zaoferowała odszkodowania za niewypłacone pensje. Śledztwo przeprowadzone przez dziennikarzy Bloomberga dowodzi, że człowiek odpowiedzialny za katastrofalne warunki na wspomnianej plantacji najprawdopodobniej wciąż pracuje dla KLK.
Grupa KLK, do której należy 200 tys. hektarów plantacji, jest piątym co do wielkości producentem oleju palmowego na świecie. Wśród jej klientów znajdują się różne zachodnie korporacje, w tym
Cargill – globalna korporacja dostarczająca m.in. produkty i usługi rolno-spożywcze. Koncern ten zakupił najprawdopodobniej 27 tys. ton oleju palmowego od grupy KLK, który następnie dostarczony został do producentów żywności, takich jak Nestlé, Kellogg’s, Unilever i Kraft oraz do wytwórców tzw. biopaliw. Cargill ma swoją siedzibę także w Polsce, jest więc prawdopodobne, że w naszych margarynach, płatkach czy batonach znajduje się olej palmowy będący owocem niewolniczej pracy.
Trzeba też zaznaczyć, że wymienione wyżej firmy podejmują pewne działania na rzecz poprawy swojego odziaływania na środowisko i społeczeństwa – wszystkie są bowiem członkiem Okrągłego Stołu na rzecz Zrównoważonego Pozyskiwania Oleju Palmowego (
RSPO). Oznaczenie przyznawane przez tę organizację budzi jednak duże kontrowersje wśród organizacji społecznych czy ekologicznych i wiele z nich uważa je za zwykły
greenwashing. Również właściciel plantacji KLK jest od 2004 r. członkiem Szwajcarskiego Stowarzyszenia ds. Oleju Palmowego i ma certyfikat na niemal połowę (88 tys. ha) swoich plantacji w Indonezji i Malezji. O grupie KLK było niedawno głośno w kontekście wypalania lasów deszczowych pod plantacje palm olejowych na Sumatrze. W czerwcu br. dławiący dym z pożarów lasów na Sumatrze na wiele dni zasłonił niebo w południowych sąsiednich Azji południowo-wschodniej.